Wpisy archiwalne w kategorii
2) 50-100 km
Dystans całkowity: | 7499.70 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 293:38 |
Średnia prędkość: | 19.78 km/h |
Suma podjazdów: | 4975 m |
Liczba aktywności: | 99 |
Średnio na aktywność: | 75.75 km i 3h 58m |
Więcej statystyk |
Dystans88.00 km Czas05:00 Vśrednia17.60 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Inauguracja
Pierwszy w tym roku wspólny wypad z Łukaszem i Arturem. Ruszyliśmy dość późno z celem ognicha na Pustynii Błędowskiej. Powrót w ciemności z wieloma przygodami z dętkami, połączony m.in. z Sosiną..ale ogólnie, to było dobre rozdanie;)
Dystans81.00 km Czas04:00 Vśrednia20.25 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Alwernia
Van jeszcze chory..Funio nie odpowiadał, więc ruszyłem sam przez Grodzisko.
Tam zadzwonił Funio, który już był w Porąbce z Januszem. Miałem im wyjechać naprzeciw w Zatorze. No dobra, to jazda.. Przez Koźmin, Balin i Chrzanów dotarłem do Babic gdzie trochę na nich poczekałem. Niestety także nie udało się zdzwonić;/ Nie wiedząc czy się czasem nie minęliśmy, pojechałem pierwszy raz zwiedzić Alwernię.
Na miejscu trochę się poplątałem i musiałem nieźle poginać pod górki.
Ale warto było, rynek prezentuje się okazale!:D
Następnie zjechałem do Regulic fajną serpentyną. Rozwinąłem dobrą prędkość a na samym dole za zakrętem niespodziewanie przywitał mnie lód. No i właśnie tam zaliczyłem pierwszą dość fajną glebę w tym sezonie:)
Dalej trasa na Bolęcin i Trzebinię.
Po chwili zorientowałem się, że jednak są ofiary wypadku..
Funio, nie chcesz czasem odsprzedać mi jednej części do lampki?:)
Dalej już prosto na Trzebinię..
i Góry Luszowskie do Byczyny..
Droga do centrum już na kompletnych oparach..ale o to chodziło;)
Tam zadzwonił Funio, który już był w Porąbce z Januszem. Miałem im wyjechać naprzeciw w Zatorze. No dobra, to jazda.. Przez Koźmin, Balin i Chrzanów dotarłem do Babic gdzie trochę na nich poczekałem. Niestety także nie udało się zdzwonić;/ Nie wiedząc czy się czasem nie minęliśmy, pojechałem pierwszy raz zwiedzić Alwernię.
Na miejscu trochę się poplątałem i musiałem nieźle poginać pod górki.
Ale warto było, rynek prezentuje się okazale!:D
Następnie zjechałem do Regulic fajną serpentyną. Rozwinąłem dobrą prędkość a na samym dole za zakrętem niespodziewanie przywitał mnie lód. No i właśnie tam zaliczyłem pierwszą dość fajną glebę w tym sezonie:)
Dalej trasa na Bolęcin i Trzebinię.
Po chwili zorientowałem się, że jednak są ofiary wypadku..
Funio, nie chcesz czasem odsprzedać mi jednej części do lampki?:)
Dalej już prosto na Trzebinię..
i Góry Luszowskie do Byczyny..
Droga do centrum już na kompletnych oparach..ale o to chodziło;)
Dystans81.00 km Czas03:45 Vśrednia21.60 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Jaworznicka integracja
Kapryśna pogoda nie pokrzyżowała nam planów i udało się skleić całkiem fajną ekipę: Aniuta, Funio, Janusz, Nedvet, Van i ja;) Zdjęcia oczywiście z telefonu.
Relacja Aniuty
Relacja Funia
Relacja Janusza
Relacja Vana
Na początku jeszcze moja akcja:
Cały dzień na mokro, wszyscy w pełnej chlapie. Przez Maczki dotarliśmy na koksownie w DG, a później przez Chechło na Pustynie Błędowską gdzie nadrabialiśmy dzieciństwo:)
Na sam koniec po ambicji pojechał nam pewien kolarz i po kilku min pościgu skończyło się na kompletnym wypruciu sił z mojej strony. Jednak o to chodziło;) Godnie było, do następnego !
Relacja Aniuty
Relacja Funia
Relacja Janusza
Relacja Vana
Na początku jeszcze moja akcja:
Cały dzień na mokro, wszyscy w pełnej chlapie. Przez Maczki dotarliśmy na koksownie w DG, a później przez Chechło na Pustynie Błędowską gdzie nadrabialiśmy dzieciństwo:)
Na sam koniec po ambicji pojechał nam pewien kolarz i po kilku min pościgu skończyło się na kompletnym wypruciu sił z mojej strony. Jednak o to chodziło;) Godnie było, do następnego !
Dystans95.00 km Czas05:00 Vśrednia19.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Pustynia Błędowska
Ostatni w tym sezonie wypad z koleżanką.
Traska przez Klucze i zadupia Dąbrowy Górniczej. Bardzo ciepły weekend, jednak brakowało już trochę dnia;)
na szlaku..
Mały break:)
Pustynia..
Powrót oczywiście standardowo Bukowską w kompletnych ciemnościach;)
Traska przez Klucze i zadupia Dąbrowy Górniczej. Bardzo ciepły weekend, jednak brakowało już trochę dnia;)
na szlaku..
Mały break:)
Pustynia..
Powrót oczywiście standardowo Bukowską w kompletnych ciemnościach;)
Dystans91.00 km
SprzętSrebrny Orzeł
Teren z ekipą:)
To było tak dawno, że nie wiem co pisać..
Zebrało się 10 chłopa, Nedvet pokazał nam jak zajebisty mamy teren w okolicach;)
Tempo było naprawdę godne, niektóre górki solidne i szczerze można powiedzieć, że daliśmy po dupach;)
Kilka fotek..
Zaopatrzenie Janusza;p
Więcej informacji w poniższych wpisach! Szczególnie polecam mocne foty Vana;)
Relacja Funio
Relacja Janusza
Relacja Murthago
Relacja Vana
Zebrało się 10 chłopa, Nedvet pokazał nam jak zajebisty mamy teren w okolicach;)
Tempo było naprawdę godne, niektóre górki solidne i szczerze można powiedzieć, że daliśmy po dupach;)
Kilka fotek..
Zaopatrzenie Janusza;p
Więcej informacji w poniższych wpisach! Szczególnie polecam mocne foty Vana;)
Relacja Funio
Relacja Janusza
Relacja Murthago
Relacja Vana
Dystans65.00 km Czas05:00 Vśrednia13.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Leśny Dwór
Symboliczny wypad z koleżanką po Bukownie..
Leśny Dwór
Po drodze
Mając w perspektywie powrót m.in. nudną 8km prostą Bukowską, odpowiednio się zaopatrzyłem;)
Co 1km, 1cukierek:)
Leśny Dwór
Po drodze
Mając w perspektywie powrót m.in. nudną 8km prostą Bukowską, odpowiednio się zaopatrzyłem;)
Co 1km, 1cukierek:)
Dystans55.00 km Czas03:00 Vśrednia18.33 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Kotlinka Kłodzka
Po wyprawie korzystając z pozostałego dnia urlopu wybrałem się w Kotlinę Kłodzką, gdzie akurat wypoczywała moja siostra ze swoja rodzinką.
Nad ranem zameldowałem się w Polanicy Zdrój i jeszcze przed południem ruszyłem na rower w Góry Stołowe..
Upał tego dnia był nie do zniesienia..Górki nawet tak nie dawały w kość, wyprawa zrobiła swoje..
Pobyczyłem się na łące i ruszyłem na główny punkt tej okolicy, czyli Szczeliniec.
Akurat tego dnia odbywały się tam też ćwiczenia..
Na Szczeliniec wjechać się oczywiście nie da. Wiki-Na szczyt prowadzi kręty szlak składający się z 665 schodów ułożonych w 1814 przez Franza Pabla, sołtysa pobliskiego Karłowa.
Nie chcąc zostawiać orła samego, wziąłem go ze sobą:)
Widoki ze szczytu..
Warto było! Każdemu polecam te okolice!
Pod schroniskiem pogadałem ze studentem z Tychów, który polecił mi fajną drogę powrotną do samej Polanicy cały czas przez las.. Super! Ominę sobie te 100-skrętne wąskie drogi dookoła;)
Niestety, całodzienny upał spowodował takie oberwanie chmury i gradobicie, jakiego jeszcze nie doświadczyłem;) Pech chciał,że akurat byłem pośrodku tego lasu mając jeszcze jakieś 12 km do hotelu:)
Dopóki było coś widać, to jechałem na wariata bo burza w środku nieznanego lasu to niezbyt fajna sprawa.. Grad tak walił, że w pewnym momencie bałem się, że pokaleczy mi głowę. Jak już nic nie było widać to zatrzymałem się pod jakąś sosenką i trochę przeczekałem. Później ruszyłem i tak do samej Polanicy dojechałem w strugach deszczu.. Ale to nic, warto było!;)
Nad ranem zameldowałem się w Polanicy Zdrój i jeszcze przed południem ruszyłem na rower w Góry Stołowe..
Upał tego dnia był nie do zniesienia..Górki nawet tak nie dawały w kość, wyprawa zrobiła swoje..
Pobyczyłem się na łące i ruszyłem na główny punkt tej okolicy, czyli Szczeliniec.
Akurat tego dnia odbywały się tam też ćwiczenia..
Na Szczeliniec wjechać się oczywiście nie da. Wiki-Na szczyt prowadzi kręty szlak składający się z 665 schodów ułożonych w 1814 przez Franza Pabla, sołtysa pobliskiego Karłowa.
Nie chcąc zostawiać orła samego, wziąłem go ze sobą:)
Widoki ze szczytu..
Warto było! Każdemu polecam te okolice!
Pod schroniskiem pogadałem ze studentem z Tychów, który polecił mi fajną drogę powrotną do samej Polanicy cały czas przez las.. Super! Ominę sobie te 100-skrętne wąskie drogi dookoła;)
Niestety, całodzienny upał spowodował takie oberwanie chmury i gradobicie, jakiego jeszcze nie doświadczyłem;) Pech chciał,że akurat byłem pośrodku tego lasu mając jeszcze jakieś 12 km do hotelu:)
Dopóki było coś widać, to jechałem na wariata bo burza w środku nieznanego lasu to niezbyt fajna sprawa.. Grad tak walił, że w pewnym momencie bałem się, że pokaleczy mi głowę. Jak już nic nie było widać to zatrzymałem się pod jakąś sosenką i trochę przeczekałem. Później ruszyłem i tak do samej Polanicy dojechałem w strugach deszczu.. Ale to nic, warto było!;)
Dystans80.00 km Czas05:00 Vśrednia16.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Dzień 12 / Zolna (SK) - Likavka (SK)
Po raz kolejny zapowiadał się upalny dzień, więc od razu poszło kolejne pranie..
Dość szybko dojechaliśmy do Banskiej..
W tym momencie niestety zostały nam do wyboru tylko same ekspresówki. Nie ma wyjścia, jedziemy:)
Tuż za miastem pierwsza kontrola Policji.
Zatrzymuje nas jakiś łysol..każdy z nas już ma te stracone Euro przed oczami.. A tutaj gość wyskakuje z tekstem "Panocki, ja rozumiem ze upalno ale hełmy na hlovy" :)) Kolejny szok:) Wszyscy zgodnie założyliśmy kaski i w długą. To był pierwszy raz, kiedy w ogóle pomyśleliśmy żeby je w końcu założyć;)
Czekała nas niestety kiepska droga..same górskie podjazdy i mnóstwo ciężarówek. Momentami nie było pobocza, ciężarówki lewo co wjeżdżały a jeszcze my wszystkim przeszkadzaliśmy:)
Po upalnym dniu zanosiło się niestety na typową burzę..
Na szybko przejechaliśmy Ruzomberok..
i zatrzymaliśmy się tuż za nim w miejscowości Likavka. W drugim podejściu udało się nam rozbić na ogródku gospodarza. Zaledwie 5min później przyszła spodziewana ulewa;)
Dość szybko dojechaliśmy do Banskiej..
W tym momencie niestety zostały nam do wyboru tylko same ekspresówki. Nie ma wyjścia, jedziemy:)
Tuż za miastem pierwsza kontrola Policji.
Zatrzymuje nas jakiś łysol..każdy z nas już ma te stracone Euro przed oczami.. A tutaj gość wyskakuje z tekstem "Panocki, ja rozumiem ze upalno ale hełmy na hlovy" :)) Kolejny szok:) Wszyscy zgodnie założyliśmy kaski i w długą. To był pierwszy raz, kiedy w ogóle pomyśleliśmy żeby je w końcu założyć;)
Czekała nas niestety kiepska droga..same górskie podjazdy i mnóstwo ciężarówek. Momentami nie było pobocza, ciężarówki lewo co wjeżdżały a jeszcze my wszystkim przeszkadzaliśmy:)
Po upalnym dniu zanosiło się niestety na typową burzę..
Na szybko przejechaliśmy Ruzomberok..
i zatrzymaliśmy się tuż za nim w miejscowości Likavka. W drugim podejściu udało się nam rozbić na ogródku gospodarza. Zaledwie 5min później przyszła spodziewana ulewa;)
Dystans75.00 km Czas05:00 Vśrednia15.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Dzień 11 / Sklabina (SK) - Zolna (SK)
Tego dnia mieliśmy pierwszy raz stawić czoła poważniejszym podjazdom..
Tutaj ostatnie płaskie chwile..
Po drodze..
Zaczyna się:)
Niestety kolejny raz przegraliśmy z zaopatrzeniem w wodę. Żadnych sklepów, same podjazdy, my coraz bardziej zmęczeni i coraz mniej wody.. Każdy z nas jechał na oparach. Na nasze szczęście na którymś ze szczytów ukazały się jakieś domy. W pierwszym z nich poprosiliśmy Panią o napełnienie butelek. Po minucie jednak przyszedł Pan koszem pełnym jabłek i gruszek;)
Miód na nasze serca..
Słowacki krajobraz
Powoli robiło się szarawo, więc rozglądaliśmy się za miejscówką na nocleg.
Kolejny raz udało się zatrzymać tuż przy czystej górskiej wodzie:)
Tutaj ostatnie płaskie chwile..
Po drodze..
Zaczyna się:)
Niestety kolejny raz przegraliśmy z zaopatrzeniem w wodę. Żadnych sklepów, same podjazdy, my coraz bardziej zmęczeni i coraz mniej wody.. Każdy z nas jechał na oparach. Na nasze szczęście na którymś ze szczytów ukazały się jakieś domy. W pierwszym z nich poprosiliśmy Panią o napełnienie butelek. Po minucie jednak przyszedł Pan koszem pełnym jabłek i gruszek;)
Miód na nasze serca..
Słowacki krajobraz
Powoli robiło się szarawo, więc rozglądaliśmy się za miejscówką na nocleg.
Kolejny raz udało się zatrzymać tuż przy czystej górskiej wodzie:)
Dystans82.00 km Czas05:00 Vśrednia16.40 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Dzień 10 / Szodliget (H) - Sklabina (SK)
Widok na miejscówkę z rana, wzrok przechodniów bezcenny;) W tym dniu szykował się kolejny upał..
Kolejne typowe obrazki z Węgier..
Pani ze sklepu;)
i poszła sobie..;)
Pierwszy poważny podjazd pod Keszek okazał się naprawdę ciekawy;)
Po drodze..
Zbiornik przy jakimś hotelu, niestety zakaz kąpieli..
Powoli w oddali widać było czekające na nas słowackie Tatry;)
Przekroczyliśmy granicę tuż przed zmrokiem. Na samej granicy podjechał do nas węgierski rowerzysta,który przeprowadził nas na drugą stronę cały czas coś opowiadając.. Nie pytajcie jednak co:)) Już po słowackiej stronie zapytaliśmy w ojczystym języku o kolejną wodę na mapie..:)
Miał to być zalew Sklabina. Na miejscu spytaliśmy jeszcze chłopaka naprawiającego samochód, ten jednak od razu nas zmartwił.."Woda? Jaka woda? Aaaa nasz rybnik!:)" Więc z kąpieli nici. Super jednak było wreszcie sobie z kimś porozmawiać, Słowacy rozumieją nas idealnie:)
Dojechaliśmy już prawie w ciemnościach. Woda faktycznie nie nadawała się nawet do wymycia rąk:)
Kolejne typowe obrazki z Węgier..
Pani ze sklepu;)
i poszła sobie..;)
Pierwszy poważny podjazd pod Keszek okazał się naprawdę ciekawy;)
Po drodze..
Zbiornik przy jakimś hotelu, niestety zakaz kąpieli..
Powoli w oddali widać było czekające na nas słowackie Tatry;)
Przekroczyliśmy granicę tuż przed zmrokiem. Na samej granicy podjechał do nas węgierski rowerzysta,który przeprowadził nas na drugą stronę cały czas coś opowiadając.. Nie pytajcie jednak co:)) Już po słowackiej stronie zapytaliśmy w ojczystym języku o kolejną wodę na mapie..:)
Miał to być zalew Sklabina. Na miejscu spytaliśmy jeszcze chłopaka naprawiającego samochód, ten jednak od razu nas zmartwił.."Woda? Jaka woda? Aaaa nasz rybnik!:)" Więc z kąpieli nici. Super jednak było wreszcie sobie z kimś porozmawiać, Słowacy rozumieją nas idealnie:)
Dojechaliśmy już prawie w ciemnościach. Woda faktycznie nie nadawała się nawet do wymycia rąk:)