Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2012
Dystans całkowity: | 636.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 32:34 |
Średnia prędkość: | 19.53 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 127.20 km i 6h 30m |
Więcej statystyk |
Dystans135.00 km Czas07:20 Vśrednia18.41 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Dolinki
Trasa z koleżanką przez Bukowno, Trzebinię i Puszczę Dulowską.
Mnóstwo ludzi na szlakach, jak i w samym rezerwacie. Oj zielono było.. Powrót inną drogą przez Krzeszowice, Czerną i Gorenice do Olkusza a następnie już solo do Jaworzna.
261km, weekend można uznać za udany;]
Puszcza
Dolina Sanki
Droga do Krzeszowic
Czerna
Efekt ostatniego pożaru w Bukownie
Dziękuję, dobranoc;)
Mnóstwo ludzi na szlakach, jak i w samym rezerwacie. Oj zielono było.. Powrót inną drogą przez Krzeszowice, Czerną i Gorenice do Olkusza a następnie już solo do Jaworzna.
261km, weekend można uznać za udany;]
Puszcza
Dolina Sanki
Droga do Krzeszowic
Czerna
Efekt ostatniego pożaru w Bukownie
Dziękuję, dobranoc;)
Dystans126.00 km Czas05:40 Vśrednia22.24 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Porąbka
Po dwóch tygodniach przerwy spowodowanej brakiem czasu, wreszcie wreszcie wreszcie mogłem pokręcić. Wybrałem traskę w Beskidy, którą w majówkę pokazał mi Funio. Po kolei Jeleń, Chełmek, Gorzów, Oświęcim, Kobiernice, Porąbka.
W Kobiernicach skręciłem nad Sołę..klimat tak mnie ujął, że leżałem tam plackiem nad wodą jakieś 1,5h;) Później już tylko krótka piłka na Porąbkę i powrót. Pierwotnie miałem jechać dalej do Żywca, ale te lenistwo nad rzeką zabrało mi mnóstwo sił..za dużo już tego słońca. Powrót szybką wojewódzką przez Kęty. W Chełmku zaczepił mnie pewien rowerzysta z Jaworzna, który od razu wyskoczył, że widział mnie w Porąbce. Jechaliśmy razem z 10km, cały czas wysłuchiwałem opowiadań z jego wypraw;) Bardzo doświadczony i sympatyczny gość;)
Kapitalne miejsce..nie raz tam jeszcze wrócę
Kęty, polecam kebaba w cieście!
;)
Kolejne orzeźwienie za Łękami
Wspomniany Pan
W Kobiernicach skręciłem nad Sołę..klimat tak mnie ujął, że leżałem tam plackiem nad wodą jakieś 1,5h;) Później już tylko krótka piłka na Porąbkę i powrót. Pierwotnie miałem jechać dalej do Żywca, ale te lenistwo nad rzeką zabrało mi mnóstwo sił..za dużo już tego słońca. Powrót szybką wojewódzką przez Kęty. W Chełmku zaczepił mnie pewien rowerzysta z Jaworzna, który od razu wyskoczył, że widział mnie w Porąbce. Jechaliśmy razem z 10km, cały czas wysłuchiwałem opowiadań z jego wypraw;) Bardzo doświadczony i sympatyczny gość;)
Kapitalne miejsce..nie raz tam jeszcze wrócę
Kęty, polecam kebaba w cieście!
;)
Kolejne orzeźwienie za Łękami
Wspomniany Pan
Dystans132.00 km Czas05:54 Vśrednia22.37 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Wieje jak w kieleckim..
Rano jeszcze troszkę skacowani, jednak szybko na nogi postawił nas zajebisty barszcz biały;) Koniec tej sielanki, urlopu nie ma więc muszę przecież wracać do domu.. Kilka km przejechałem z chłopakami, którzy odwiedzali cmentarz i przed 10 już sam wystartowałem w trasę. Jakieś 20min później już przeklinałem na wszystko, takiego wiatru chyba nigdy nie miałem;/ Fatality..z najlepszych zjazdów nici, nawet tam mnie zatrzymywało. Zbliżałem się do Włoszczowej, pociągi kursowały non stop i różne rozwiązania przychodziły do głowy..ale nie nie..tak nie można. Koko koko euro spoko na ustach, izotonik Kac Vegas w łapę i dawaj dawaj!!! Suma sumarum to była trafna decyzja. Owszem wymęczyłem się strasznie przez jakąś godzinę..jednak później chyba za Włoszczową karty się odwróciły;) Wiatr w plecy i jak się tam jechało..poezja! Ja sam, na około zielona pustynia i tylko szum gum;) Warto warto warto było. Nogi poczułem dopiero przed Pilicą.. Niesamowite podjazdy, jednak widoki dodawały sił. Później problemy tylko w Kwaśniowie i Złożeńcu, które zabrały mi resztki sił a jeden nawet na piechotę. Następnie prosta przez Klucze, Bolesław i Bukowno. Dzięki chłopaki za dobry weekend i powodzenia dalej!
Dystans138.00 km Czas07:40 Vśrednia18.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Konwój:)
Na sobotę, koledzy Łukasz i Artur zaplanowali start swojej podróży po rodzinach;) Ich pierwszym celem była wioska Mieczyn za Włoszczową. Korzystając z wolnego czasu postanowiłem trochę potowarzyszyć, z myślą że za ok 50km w Pilicy spokojnie sobie zawrócę. Start przed 7 rano z mgłą i mżawką;) Do Pilicy poszło bardzo gładko, po pikniku zdecydowałem się jeszcze trochę km dobić..i tak kilka razy;) Za Pilicą podjazdy dały mocno w kość ale dajemy dalej.. ok godz 14 w Szczekocinach zorientowałem się, że gdybym teraz zawrócił to dotarłbym do domu pewnie o północy..Decyzja mogła być tylko jedna, co tam..wbijam na trzeciego:) W sumie po drodze mieliśmy pikniki w każdym "większym" mieście typu Pilica, Szczekociny czy Włoszczowa. Na miejscu byliśmy chyba po 18, gdzie czekała już na nas pyszna zupa (w tym miejscu bardzo dziękuję za gościnę!:) Później kąpiel, zakupy w Biedronce i grill z rodziną Artura do północy:)
Kilka fotek:
Pilica
Taki obraz towarzyszył nam dosłownie całą wyprawę..
Po ostatnim podjeździe;)
Na miejscu;)
Kiedyś każde wakacje się tak spędzało..;)
Kilka fotek:
Pilica
Taki obraz towarzyszył nam dosłownie całą wyprawę..
Po ostatnim podjeździe;)
Na miejscu;)
Kiedyś każde wakacje się tak spędzało..;)
Dystans105.00 km Czas06:00 Vśrednia17.50 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Zielono
Standardowa traska z koleżanką, Jaworzno-Bukowno-Trzebinia-Czerna-Paczółtowice-Racławice-Olkusz-Bukowno-Jaworzno. Skwar niesamowity, cały dzień szukaliśmy źródełek. Wszędzie jednak mnóstwo turystów, nawet pole golfowe oblegane.
Na koniec brakło mi 20min i w Szczakowej zlało mnie na kwaśne jabłko..cały dzień czekałem na takie orzeźwienie;)
Jeszcze jedno.. Wracając Bukowską, z zębami wyskoczył na mnie spory owczarek niemiecki..spieprzałem przed nim jakieś 500m, już mnie prawie miał i nagle uciekł w las. Łydki się trzęsą do teraz.. Dwa napinające się kajtki dzisiaj zniosłem, ale to już przechyliło szale..gaz już zamówiony!
Osowiec w Trzebinii
Pole golfowe w Paczółtowicach
Na koniec brakło mi 20min i w Szczakowej zlało mnie na kwaśne jabłko..cały dzień czekałem na takie orzeźwienie;)
Jeszcze jedno.. Wracając Bukowską, z zębami wyskoczył na mnie spory owczarek niemiecki..spieprzałem przed nim jakieś 500m, już mnie prawie miał i nagle uciekł w las. Łydki się trzęsą do teraz.. Dwa napinające się kajtki dzisiaj zniosłem, ale to już przechyliło szale..gaz już zamówiony!
Osowiec w Trzebinii
Pole golfowe w Paczółtowicach