Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 446.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 22:10 |
Średnia prędkość: | 20.12 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 74.33 km i 3h 41m |
Więcej statystyk |
Dystans102.00 km Czas04:35 Vśrednia22.25 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Powrót
Powrót na początku samymi szlakami. Wzdłuż Wisły przez Wisłę, Ustroń i Skoczów. Tam odbiłem na Kiczyce i w Ochabach musiałem już zjechać na 81. Jednak szybka piłka na Strumień i powrót przez Pszczynę. Dzisiaj pogoda była bezlitosna, władowałem w siebie z 10litrów i tak dojechałem na oparach..przynajmniej o 15 stopni za dużo:)
W stronę Skoczowa..
Ludzie rozkładali się dzisiaj na całej długości..
J.Goczałkowickie
W stronę Skoczowa..
Ludzie rozkładali się dzisiaj na całej długości..
J.Goczałkowickie
Dystans72.00 km Czas04:00 Vśrednia18.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Po wioskach..
Niby tylko 72 km ale wymęczony jakbym obrócił trasę Jaworzno-Wisła-Jaworzno:) Po śniadaniu wyjechałem na południe, mając zamiar zwiedzić wszystkie główne atrakcje okolicy. O pogodzie nie ma co pisać, bo się ze mnie leje jak o niej pomyślę. Pojechałem w kierunku Istebnej. Podjazdy dały mi trochę w kość, godna przełęcz Szarcula:) Niestety siedzenie w pracy po 10h i dłużej mi nie służy, trzeba od nowa popracować nad kondycją. W Istebnej liczyłem na kebaba, ale się przeliczyłem;) Powrót już trasą do Wisły, obiad, kąpiel i kolejny podjazd tym razem na okoliczną polankę, żeby przy piwku pobawić się makro.
Dzień skończyłem w saunie..tak, także za free;)
skoczyć, nie skoczyć...
Pod hotelem..
I polanka..
Dzień skończyłem w saunie..tak, także za free;)
skoczyć, nie skoczyć...
Pod hotelem..
I polanka..
Dystans135.00 km Czas06:30 Vśrednia20.77 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Wisła;)
Po ostatnim ciągłym siedzeniu w pracy, nadszedł wreszcie czas wybrać nadgodziny..dodatkowo przypomniałem sobie o bonach do wykorzystania. Wybór mógł być tylko jeden, jedziem w góry;)
Wyszukałem hotel akceptujący Sodexo i jazda. Trasa jedna z moich ulubionych, a więc Imielin->Bieruń->Pszczyna->Strumień->Skoczów->Ustroń->Wisła.
Pogoda idealna na drogę. Słońce za chmurami i kompletnie zero wiatru, a nawet troszkę w plecy;)
Do Wisły wyszło w sumie 105, reszta to km do i ze sklepu, a także wieczorna wycieczka szlakiem do Ustronia i nazot.
Sponsor wycieczki (dzięki Alu!)
Pszczyna..
piknik..
gdyby się tylko nie ruszyła..
Postój pod Skoczowem
Na miejscu
Ścieżka z Wisły do Ustronia
Wyszukałem hotel akceptujący Sodexo i jazda. Trasa jedna z moich ulubionych, a więc Imielin->Bieruń->Pszczyna->Strumień->Skoczów->Ustroń->Wisła.
Pogoda idealna na drogę. Słońce za chmurami i kompletnie zero wiatru, a nawet troszkę w plecy;)
Do Wisły wyszło w sumie 105, reszta to km do i ze sklepu, a także wieczorna wycieczka szlakiem do Ustronia i nazot.
Sponsor wycieczki (dzięki Alu!)
Pszczyna..
piknik..
gdyby się tylko nie ruszyła..
Postój pod Skoczowem
Na miejscu
Ścieżka z Wisły do Ustronia
Dystans23.00 km Czas01:10 Vśrednia19.71 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Ognisko
Szybka piłka na Sosinę z Arturem i Łukaszem, na ognisko:)
Dystans22.00 km Czas00:55 Vśrednia24.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Chwilę..
Wykorzystałem wolną godzinę, szybka rundka do Ciężkowic i nazot..
Dystans92.00 km Czas05:00 Vśrednia18.40 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Nieśmiały powrót..
Rundka z koleżanką przez Orkę, Stadninę, Żabnik, Bukowno, Olkusz i Jaworzno.
Tak tak..to jedyne na co mnie było stać przez ostatnie prawie 30dni!
Jeszcze miesiąc temu snułem plany, że pobiję swój rekord w tym roku..że objadę Południe Europy ze Słowenią na deser.. Narazie jednak musiałem obejść się smakiem. Tak długiej przerwy nie miałem nigdy, katastrofa..Praca, praca, praca i różne perypetie przebiły wszystko, na rower choć stacjonuje w kuchnii nie mogłem się nawet popatrzyć. Teraz już powinno być trochę lepiej..
Tak tak..to jedyne na co mnie było stać przez ostatnie prawie 30dni!
Jeszcze miesiąc temu snułem plany, że pobiję swój rekord w tym roku..że objadę Południe Europy ze Słowenią na deser.. Narazie jednak musiałem obejść się smakiem. Tak długiej przerwy nie miałem nigdy, katastrofa..Praca, praca, praca i różne perypetie przebiły wszystko, na rower choć stacjonuje w kuchnii nie mogłem się nawet popatrzyć. Teraz już powinno być trochę lepiej..