Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:712.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:29:36
Średnia prędkość:20.78 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:71.20 km i 3h 17m
Więcej statystyk
Dystans138.00 km Czas05:49 Vśrednia23.72 km/h
Beskidy;)
Rano przeczekałem aż będzie zupełnie sucho i po 10 wreszcie wybrałem się szosą na południe;) Zacząłem przez Jeleń, następnie Chełm Śląski i zanim się zorientowałem już byłem w Oświęcimiu. Ze względu na nadwyżkę czasową, przejechałem kilka rondek i odwiedziłem Auschwitz-Birkenau. Oznaczenia w mieście fenomenalne.. Po krótkim pikniku ruszyłem drogą 933 na Zasole, gdzie miałem dobić do 948. To był dobry ruch, bo po drodze trafiłem na rzekę Soła i można było pomoczyć nogi..Następnie wjechałem na 948, która miała mnie poprowadzić prosto do celu..dłużyła się strasznie, jednak km za km widoki były coraz lepsze i kręciło się łatwiej.Pierwszy postój w Kobiernicach i później w Porąbce na zaporze J. Czaniec..już tam dało się wyczuć ten niepowtarzalny klimat..Kawałek dalej ukazało się przepiękne Jezioro Międzybrodzkie..dojechałem do Międzybrodzia Żywieckiego, Czernichowa i ze względu na czas i kolana uznałem, że na dzisiaj wystarczy.. Gdybym wiedział, że powrót pójdzie mi tak szybko, to dojechałbym do Żywca..Jednak wrócę w Beskidy jeszcze w czerwcu...;)

Auschwitz..




Niespodzianka pod muzeum..jednak pokombinowałem i dałem rade;)


Wspomniana Soła a daleko w tle Beskidy..


coraz bliżej..



Porąbka



Jezioro Międzybrodzkie





Poniżej moje miejsce pikniku i obiadu;)




Powrót kolejny raz okazał się bardzo przyjemny..


W domu ok 19..
Dystans118.00 km Czas05:10 Vśrednia22.84 km/h
Pszczyna + Jezioro Goczałkowickie
Po wczorajszej dość męczącej wyprawie nigdy bym nie pomyślał, że na drugi dzień znowu wsiąde na rower..a jednak;) Obudziłem się rano i stwierdziłem, że dzisiaj rocznica wygranej LM przez mój Inter...więc nie wypada siedzieć w domu.. Szybkie sprawdzenie meteo, trasy na Pszczynę i wyruszyłem po 9. Nad zbiornikiem Dziećkowice, moje kolana już dawały znać o sobie...jednak nawet nie brałem pod uwagę opcji powrotu..Droga całkiem przyjemna, Imielin a później 934 na Chełm Śląski. Tempo jak na niedzielę bardzo dobre;) Następnie kierowałem się na Bojszowy objazdem przez Jedlinę..tam już 931 prosto do samej Pszczyny..droga świetna i malownicza, po bokach rezerwaty, żubrowiska itd.. W mieście byłem troszkę po 11, od razu na rynek i do muzeum zamkowego..pojeździłem trochę po parku i zatrzymałem się na rynku gdzie zjadłem zajebiste pszczyńskie lody:) Ludzi jak mrówek, pełno turystów i co cieszy mnóstwo rowerzystów..Dobra trzeba jechać dalej na jezioro. Oznaczenia jednak w samym centrum fatalne, przez co straciłem 20min. Jakoś jednak trafiłem.. Jezioro wydaje się naprawdę ogromne.. Świetne miejsce na rower i rolki..Tutaj przyszła kolej na piknik, jednak miałem już dość słońca i ruszyłem w drogę powrotną. Żeby nie było nudno, wybrałem częściowo inną trasę przez Rudołtowice, Miedźną i Gilowice, gdzie miałem kolejny postój na obiad;) Następnie wjechałem już na starą trasę i prosto do Jaworzna. Powrót o dziwo nawet mnie nie zmęczył, jak myślałem.. Weekend można uznać za wykorzystany;)
PS: Niestety nie udało się znaleźć mojej czapeczki Chicago Bulls, którą zgubiłem na wycieczce w podstawówce;(

Dziećkowice jeszcze we mgle..

Droga do Pszczyny..



Pszczyna..




Jezioro Goczałkowickie..


Powrót..



Dystans114.00 km Czas05:00 Vśrednia22.80 km/h
Małopolska...
Kolejna dobra sobota z małopolską za mną;) Uwielbiam te ich wioski! Pierwszym celem był trzebiński Balaton..naprawdę przejrzystość wody mnie zaskoczyła. Aż skusiłem się na symboliczną półkąpiel;) Następnie pojechałem w kierunku Młoszowej, gdzie odświeżyłem sobie Puszczę Dulowską.Zajebisty klimat..nic tylko jeździć! Po długich prostych przyszła kolej na 'Jaja kosmitów' i kierowałem się na Rudno w akompaniamencie grzmotów.. Na powrót wybrałem bardzo krętą i górzystą trasę przez Wolę Filipowską, Ostrężnice, Lgotę aż po sam Olkusz. Co ciekawe, za sobą w Bukownie zostawiłem niezłą burzę a wjeżdżając do J-na zobaczyłem tylko mokre ulice;)









Dystans48.00 km Czas02:15 Vśrednia21.33 km/h
Niespodziewana pustynia..
Po pracy jak najszybciej wsiadłem na rower. Pojechałem w stronę Ciężkowic, odwiedziłem stadninę i tam z ciekawości zdecydowałem się wjechać w pobliski las..Jadę, jadę...dobra coraz więcej piachu..to wtopa, ta pustynia jest tak blisko? No cóż, cofać się nie będę.. Klimat świetny, idealny spokój..Widziałem 3 daniele(chyba), jednak były szybsze ode mnie...jeden nie umiał się ustawić do zdjęcia i tak mnie wyprowadził, że później 15min szukałem wyjścia.. Wyjechałem na drogę asfaltową, ale zamiast na Jaworzno pojechałem jeszcze pokręcić po Borze Biskupim. Później już fascynująca Bukowska, jednak z godnym tempem..Za sosiną było mi jeszcze mało, to podjechałem szosą w stronę Ciężkowic aby dobić do 50km. W ostateczności jednak i tak troszkę brakło, jednak kolana robią swoje..tak tak, teraz to już nie kolano..a kolana;)






Dystans10.00 km Czas00:27 Vśrednia22.22 km/h
Classic na Łubowiec..
Szybka piłka ścieżkami w rodzinne strony na obiad..;) Kolano owinięte w opaskę uciskową, niestety bez różnicy..
Dystans27.00 km Czas01:15 Vśrednia21.60 km/h
Przed siebie...do Imielina;)
Po wczorajszej beznadziejnej pogodzie, dzisiaj po pracy aż mnie nosiło..Wsiadłem dopiero przed 19 i pojechałem przed siebie w kierunku Jelenia..a tam postanowiłem jechać w kierunku Imielina...Pogoda dość dobra, tempo bardzo fajne jednak kolano coraz bardziej mnie martwi..Warto było się ruszyć przynajmniej dla samego zapachu świeżo skoszonej trawy i drzew z imielińskiego tartaku;)





Kościół w Imielinie...co jeden to lepszy;/

Dystans97.00 km
Bydlin? Zaliczony!
Wyruszyłem z koleżanką przed 9 rano w kierunku Bukowna..Po wygrzaniu na słońcu nad Sztołą ruszyliśmy celem zaliczenia kolejnego zamku.. Z powodu ograniczonego czasu wybraliśmy ruiny zamku Bydlin. Trasa prosta przez Olkusz, Bogucin M/D, Jaroszowiec. Za Olkuszem wykorzystaliśmy świetne widokowe i słoneczne miejsce w trawie na piknik..aż żal było ruszać, jednak cel to cel;) Później już jakoś poszło, mnóstwo wzniesień po drodze..ogólnie dość kolorowa trasa..W Bydlinie ok 14,30.. Ruiny mniejsze niż mi się wydawało.. Powrót bardzo szybki, okazało się że tą trasę można było pokonać w 40min z Olkusza;) Świetny klimat panuje w tych wioskach...wydaje się, jakby świat się zatrzymał.. Dobrze, że mamy takie miejsca..;) Poniżej kilka fotek..







Dystans35.00 km Czas02:00 Vśrednia17.50 km/h
Szlakami...
Po pracy postanowiłem trochę pojeździć..trasę wybrałem na gorąco..Szosą na Bory a tam na szlak w kierunku Byczyny. Dojechałem do Tarki, zaglądnąłem jeszcze na chwilę w kierunku Jelenia przy autostradzie i wróciłem przez Byczynę do Centrum..






Dystans21.00 km Czas01:10 Vśrednia18.00 km/h
Zielonooo...
Po pracy wybrałem się szlakiem za miasto odwiedzić górę Grodzisko..Następnie pokręciłem się po lasach na Borach..Idealna pogoda, pełno rowerzystów na drogach..W sumie wyszło tylko 21km..Trzeba czekać na weekend i wystrzelić gdzieś dalej;)




obróci się, czy nie? a jednak;)




mój dzisiejszy cel..








Dystans104.00 km Czas06:30 Vśrednia16.00 km/h
Bukowno->Czerna->Dolina Racławki->Olkusz->J-no
Kolejna cała wolna sobota, więc można było pokręcić.. Za cel postawiłem sobie Klasztor w Czernej. Znalazłem jakiś niebieski szlak, oznaczenia jednak fatalne i trochę nadrabiałem..później już szosą na Gorenicę (niesamowicie malownicza trasa) i prosto do Czernej. Sam klasztor jak to klasztor, nawet zdjęcia nie zrobiłem:) Jednak okolica bardzo przyjemna, liczne źródełka i most diabelski.
Droga powrotna przez Paczółtowice, trochę Doliny Racławki (polecam na piknik!), Zawadę i Zimnodół..Cieszy, że wreszcie jest tak zielono..od razu inaczej:)