Dystans119.00 km Czas04:41 Vśrednia25.41 km/h
SprzętFocus
Regulacje..
Kategoria 3) 100-150 km
Rower odebrany z serwisu, więc przed startem w P1000J musiałem jeszcze raz wszystko potestować. Trasa na Trzebinię, Chrzanów, Balin, Luszowice a później dokręcanie bez celu przez Ciężkowice aż po Byczynę. Non stop przerwy na kolejne regulacje.
Lemondka nie zdaje egzaminu po raz kolejny, regulowałem mostek, kierownice, wysokość siodła plus przód-tył ale dalej dyskomfort. Potwierdziło się, że Focus jest na mnie zbyt mały i więcej tutaj nie wyczaruje..nic, trzeba kręcić bo przecież rower sam nie jedzie;)

Gdzieś, chyba w Chrzanowie?


Dystans60.00 km Czas02:11 Vśrednia27.48 km/h
SprzętFocus
Na chwilę po małych chopkach
Kategoria 2) 50-100 km
Miało być dużo więcej, ale na 40km zorientowałem się że zapomniałem kasy i nie mogłem się zbytnio oddalić od Lipowej.
Wyszły więc symboliczne rundki do Łodygowic, Żywca i Szczyrku a następnie kręcenie po okolicznych wioskach. Później już mi się nie chciało, formy jak nie było tak nie ma ;)



Dystans120.00 km Czas04:49 Vśrednia24.91 km/h
SprzętFocus
Ostatni raz..
Kategoria 3) 100-150 km
..wychodzę na rower, jeśli temperatura przekroczy 25st. Dzisiaj w porywach na liczniku było do 35st. Jako zwykły biały człowiek po prostu nie funkcjonuję w takiej temperaturze. A dzisiaj miał być test i pierwsza w tym roku przełęcz..test oblany.

Ale od początku. Najpierw z Chorzowa na Mikołów, później już prosta, ruchliwa ale malownicza DK81 przez Żory i Skoczów. Jechało się świetnie, pierwsza przerwa dopiero na 70km i średnia równa 29km/h. Niestety w Ustroniu złapałem.. gumę (druga w czasie 3 dni). To koniec współpracy z Lugano definitywnie. Wymiana, pompowanie mini pompką w tym upale wymęczyło mnie jednak totalnie. Droga do Wisły to totalna męka, wybity z zajebistego rytmu. Na stacji w Wiśle ratowałem się czym mogłem, ale po prostu organizm nie pomagał. Wody wylałem na głowę pół Wisły. Wymiotów nie było więc raczej to nie udar, odcięcie fizyczne też nie bo miałem je wielokrotnie. Nie wiem jak to się nazywa, ale pewnie amerykańscy naukowcy jakoś to nazywają. Mroczki, skurcze, poczucie mega zimna, ściąganie skóry i ostatnia rzecz na jaką się ma ochotę..to rower. A tu przyszła kolej na Salmopol z Wisły do Szczyrku. Pokonałem go, ale po drodze odcięło mnie 4 razy. Ba! Pierwszy raz miałem skurcze, w dodatku na łączeniu nogi i biodra więc wypinałem się z spd w ostatnich momentach! Nie byłem sobą totalnie.
Nie wiem jak ale jakoś dokulałem się na Biały Krzyż, tam zupa i później kilkunastokilometrowy zjazd przez nudny Szczyrk a później już tylko Buczkowice, Słotwina i cel na weekend Lipowa. Relaks..

DK81


Witamy w Ustroniu!



Wisła..



Na przełęczy Salmopol



Mission complete


Nigdy więcej..

Dystans101.00 km Czas03:41 Vśrednia27.42 km/h
SprzętFocus
Setka taka sobie..
Kategoria 3) 100-150 km
Kolejny wybrany dzień urlopu, po 10 ruszyłem w kierunku Orzesza 925. W planach był Gustavski Rybnik, jednak ciezarowki skutecznie mnie do tego zniechęciły. Ruszyłem więc z Orzesza w kierunku Żor, zmieniając plany na obiad w Cieszynie lub Skoczowie. Niestety w okolicach Żor na dk81 wpadłem na mega śrubę, powietrze zeszło w 2 sek, opona strzeliła że sam się wystraszyłem. Zmiana dętki (stara ma dziury wielkości paznokcia), jednak profilaktycznie wróciłem się bliżej domu bo dziura w oponie była mocno widoczna. Po drodze obiad w Mikołowie, a później już 3 standardowe bezpieczne rundki Panewniki-Kochłowice-Ruda itd. Trzeba kupić nowe oponki :(

925 w kierunku Orzesza


Coś w moim kole, jeszcze ciepłym..


Byłem w szoku jak wyciągałem..


W Mikołowskiej Pierogarnii na Rynku


Starganiec w Katowicach




Dystans66.00 km Czas02:30 Vśrednia26.40 km/h
SprzętFocus
Symbolicznie w upale..
Kategoria 2) 50-100 km
Przed obiadem standardowo na Bukowno, następnie kręcenie bez sensu po Trzebinii, Chrzanowie, Bolęcinie, Luszowicach i powrót przez Balin. Upał dla mnie masakryczny, kolejny raz kiedy +30 stopni odbiera mi siły i chęci do jazdy..



Jaworznickie Grodzisko z Balina

Dystans79.00 km
SprzętStaiger
Woda woda woda!
Kategoria 2) 50-100 km
Turystyczna jazda z Anią do Zasola na moją miejscówkę nad Sołą.
Trasa standardowa przez Chełmek, Oświęcim i Wilczkowice..ta rzeka to kapitalna sprawa ;)







Dystans131.00 km Czas04:40 Vśrednia28.07 km/h
SprzętFocus
Symboliczne górki
Kategoria 3) 100-150 km
Start po 10 "trasą Funia" na Chełmek, Gorzów i Oświęcim. Sypało się kapitalnie jak za starych dobrych czasów. Dalej standard na Wilamowice i Kobiernice. W Porąbce odbiłem w lewo na Targanicką i Wielką Puszczę. Jechało się naprawdę świetnie, dlatego pewnie że nie było takiego upału. W Puszczy odwiedzam naszą standardową knajpkę i stołuje się gulaszem. Następnie podjazd na widokową z pełnym brzuchem, ale dało radę na raz. Powrót przez Andrychów, Wieprz i tam znajduje fajną nową drogę na Oświęcim przez Piotrowice, Polankę Wielką i Porębę Wielką. Przez 5 km jadę z mieszkańcem Polanki, który na krossie z oponami 2.0 wiózł w foteliku swoją córkę śmiało 30km/h na prostej;) Droga okazała się kapitalna widokowa i spokojna. Już nigdy nie będę wracał z Andrychowa przez te wszystkie Zatory i nudne Chrzanowy.
Z Oświęcimia powrót tak samo jak rano, w Chełmku jednak dopadł mnie mały kryzys ale jakoś się dokulałem ;)



Nowy stary gadżet..jednak nie było czasu na regulacje;)


Obiad w Puszczy..


Najwyższy punkt dzisiaj..


Fragment nowej traski..

Już wiem dlaczego Gustav wcina te lody..dzisiaj zjadłem 3, to jest lepsze od izotonika;)

Dystans124.00 km Czas04:33 Vśrednia27.25 km/h
SprzętFocus
Urlop po Śląsku..
Kategoria 3) 100-150 km
Wybrałem sobie dzień wolny, żeby mieć wreszcie więcej czasu na jazdę..niestety zapomniałem do Chorzowa kasku, więc rano musiałem najpierw zrobić 40km do Jaworzna po chełm;) Trasą przyjemną, bo przez Panewniki, Podlesie, Murcki i Wesołą. Inaczej wydostać się z tej aglomeracji nie ma bata..współczuje tym, którzy muszą tu kręcić na co dzień. Odebrałem kask i z Jaworzna pocisnąłem ponownie na EJIII, ale następnie nie na Larysz a Lędziny. Tam złapała mnie pierwsza potężna burza, jednak udało się uratować na przystanku. Później trasa na Tychy, gdzie zjadłem ohydną zapiekankę u turasa. Niestety pogubiłem drogi i wylądowałem na 44 z tirami i lorami z fiatami..przyjemnie nie było, więc uciekłem na boczną trasę i dotarłem do Kobióra. Później skrót na Gostyń i Orzesze. Następnie już wygodna i zajebiście widokowa 925 do Rudy Śląskiej i Chorzowa. Noga wreszcie zaczyna podawać, ale to jeszcze nie to..

Lędziny..


Gdyby nie ta Żabka za Kobiórem..Orzesze by mnie wciągnęło :)



W drodze na Orzesze..

Dystans53.00 km
SprzętStaiger
Co mnie tknęło..
Kategoria 2) 50-100 km
..na wyścig MTB?! Wraz ze znajomymi z pracy zdecydowałem się wziąć udział w Skandia Maraton Lang Team w Rzeszowie pod szyldem Pracodawcy. Już na starcie zdałem sobie sprawę, że trochę nie pasuję do pozostałych..niektórzy ubrani w moro jakby szli na wojnę, ochraniacze, buty SPD jak na zimę..opony chyba x3, bieżniki większe niż w moim Fordzie a amortyzatory nawet nie wiedziałem do wczoraj że takie są :) No dobra, trekkingowy czyli w miarę uniwersalny Staiger na łysych 1,75 też da radę, pomyślałem..w tym miejscu dziękuję organizatorom, że i tak zdecydowali się skrócić leśne odcinki..bo co się tam działo to czysta kwintesencja kolarstwa!:D Nie wiedziałem, że maraton MTB polega na m.in. pchaniu roweru i to naprawdę w przypadku soboty znacznej części trasy. Wiadomo, że pewnie komuś się udało wszystko na siodle..ale te podjazdy leśne, w błocie..tfu! - bagnie to była prawdziwa walka o życie i ustanie na nogach a co dopiero wprowadzenie roweru czy walka o jakiekolwiek pozycje;) Wyścig mtb okazuje się naprawdę uniwersalny. Jazda z max prędkością przez łąki, szutry czy wysoką trawę na podjeździe robiły różnicę. Można powiedzieć, że wyścig szosowy to jest sam miód i bajka!
Ja wyczekiwałem tylko właśnie na momenty asfaltowe i szutrowe. Wszędzie indziej traciłem. Zjazdy leśne w moim przypadku na hamulcach bo Staiger to nie full i wydawał coraz to dziwniejsze dźwięki;) Ogólnie wszystko znośne, ale do jakiegoś 40km. Tam, oczywiście w lesie, kryzys totalny. Trzeba było prowadzić rower jakieś dobre 15min i straciłem wszystkie pozostałe siły. Nie wiedziałem, że można dostać kryzysu prowadząc rower pod górę..odcięcie totalne. Tam też zgubiłem moich ziomków z ekipy i do końca ich nie dogoniłem. Nie wiem do dzisiaj jak się wydostałem z tego lasu i chyba nie chcę wiedzieć. Do mety dojechałem po 3h30min, zająłem w sumie 177 miejsce na 244 na tym dystansie. Jak na debiut i zerowe doświadczenie w jeździe w terenie to dupy nie urywa ale jestem zadowolony, że wytrwałem.
Jeśli chodzi o organizację to wg mnie na mistrzowskim poziomie. Oznaczenie trasy pierwsza klasa, podobnie jak bufety po drodze które mnie zadziwiły obfitością i nie wiedziałem, za co się zabierać.

Podsumowując..ciesze się, że spróbowałem bo teraz już wiem, że to nie moja bajka. To po prostu trzeba lubić:) Teraz przynajmniej mam ten obraz i wiem, że trzeba podążać w stronę szoski:)

Poniżej filmik z edycji w Krakowie..pierwsze minuty idealnie obrazują to co było wczoraj w Rzeszowie..
https://www.youtube.com/watch?v=Yb0F68OC1q8

Co ja robię tu...?



Dystans13.00 km
SprzętStaiger
Testowo
Test Staigera przed rzeszowskim startem..