Dystans27.00 km Czas01:15 Vśrednia21.60 km/h
Przed siebie...do Imielina;)
Po wczorajszej beznadziejnej pogodzie, dzisiaj po pracy aż mnie nosiło..Wsiadłem dopiero przed 19 i pojechałem przed siebie w kierunku Jelenia..a tam postanowiłem jechać w kierunku Imielina...Pogoda dość dobra, tempo bardzo fajne jednak kolano coraz bardziej mnie martwi..Warto było się ruszyć przynajmniej dla samego zapachu świeżo skoszonej trawy i drzew z imielińskiego tartaku;)





Kościół w Imielinie...co jeden to lepszy;/

Dystans97.00 km
Bydlin? Zaliczony!
Wyruszyłem z koleżanką przed 9 rano w kierunku Bukowna..Po wygrzaniu na słońcu nad Sztołą ruszyliśmy celem zaliczenia kolejnego zamku.. Z powodu ograniczonego czasu wybraliśmy ruiny zamku Bydlin. Trasa prosta przez Olkusz, Bogucin M/D, Jaroszowiec. Za Olkuszem wykorzystaliśmy świetne widokowe i słoneczne miejsce w trawie na piknik..aż żal było ruszać, jednak cel to cel;) Później już jakoś poszło, mnóstwo wzniesień po drodze..ogólnie dość kolorowa trasa..W Bydlinie ok 14,30.. Ruiny mniejsze niż mi się wydawało.. Powrót bardzo szybki, okazało się że tą trasę można było pokonać w 40min z Olkusza;) Świetny klimat panuje w tych wioskach...wydaje się, jakby świat się zatrzymał.. Dobrze, że mamy takie miejsca..;) Poniżej kilka fotek..







Dystans35.00 km Czas02:00 Vśrednia17.50 km/h
Szlakami...
Po pracy postanowiłem trochę pojeździć..trasę wybrałem na gorąco..Szosą na Bory a tam na szlak w kierunku Byczyny. Dojechałem do Tarki, zaglądnąłem jeszcze na chwilę w kierunku Jelenia przy autostradzie i wróciłem przez Byczynę do Centrum..






Dystans21.00 km Czas01:10 Vśrednia18.00 km/h
Zielonooo...
Po pracy wybrałem się szlakiem za miasto odwiedzić górę Grodzisko..Następnie pokręciłem się po lasach na Borach..Idealna pogoda, pełno rowerzystów na drogach..W sumie wyszło tylko 21km..Trzeba czekać na weekend i wystrzelić gdzieś dalej;)




obróci się, czy nie? a jednak;)




mój dzisiejszy cel..








Dystans104.00 km Czas06:30 Vśrednia16.00 km/h
Bukowno->Czerna->Dolina Racławki->Olkusz->J-no
Kolejna cała wolna sobota, więc można było pokręcić.. Za cel postawiłem sobie Klasztor w Czernej. Znalazłem jakiś niebieski szlak, oznaczenia jednak fatalne i trochę nadrabiałem..później już szosą na Gorenicę (niesamowicie malownicza trasa) i prosto do Czernej. Sam klasztor jak to klasztor, nawet zdjęcia nie zrobiłem:) Jednak okolica bardzo przyjemna, liczne źródełka i most diabelski.
Droga powrotna przez Paczółtowice, trochę Doliny Racławki (polecam na piknik!), Zawadę i Zimnodół..Cieszy, że wreszcie jest tak zielono..od razu inaczej:)






Dystans25.00 km Czas01:20 Vśrednia18.75 km/h
Trójkąt Trzech Cesarzy
Musiałem dzisiaj choć trochę pokręcić..Wybór standardowy, ścieżka a tam urodził się pomysł..
Dla tych, którzy nie wiedzą...Trójkąt Trzech Cesarzy – określenie miejsca, gdzie od 1846 do pierwszej wojny światowej (1915) zbiegały się granice trzech europejskich mocarstw: Prus, Austrii i Rosji.
Wyruszyłem po 18..Droga do bardzo krótka i przyjemna..pełne słońce, brzegiem rzeki..Powrót wycieczką krajoznawczą przez Słupną i Brzęczki, w domu przed 20.
Na tym symbolicznym wypadzie muszę narazie skończyć. Przede mną przygotowania do obrony, może w weekend uda się gdzieś wyskoczyć..

Kilka zdjęć z dzisiaj:



Trójkąt sprzed 100 lat...

Trójkąt obecnie...


Dystans118.00 km Czas06:30 Vśrednia18.15 km/h VMAX50.00 km/h
Temp.13.0 °C SprzętSrebrny Orzeł
Ojców
Kolejny zameczek odfajkowany:) Z racji tego, że miałem cały dzień wolny i chciałem trochę więcej pojeździć to wybór padł na Ojców. Wyruszyłem po 8,30 z Podwala, oczywiście w kierunku Sosiny i jak zwykle ciekawej drogi Bukowskiej;/ Tempo strasznie marne, ze względu na nocne granie na hali i ograniczoną ilość snu. Jednak to nieważne, chciałem pokręcić to miałem okazję. Kierowałem się później w kierunku Bukowna i w planach miałem od razu jechać na Olkusz. Jednak po drodze zapragnąłem czegoś nowego..i to był błąd. Znowu w Bukownie wybrałem zły skręt i straciłem jakieś 35min..żeby nie wracać do punktu wyjścia, pojechałem wzdłuż torowiska i wyjechałem w samym Olkuszu. Tutaj już bez fajerwerków droga krajowa 94 a następnie wojewódzka 773. W pewnym momencie moje kolano dało znać o sobie i przy niektórych podjazdach musiałem prowadzić rower..Droga coraz bardziej malownicza..Po jakimś czasie niezłe skały przy szosie. Wiedziałem,że już bliżej niż dalej i pocisnąłem prosto do samego zamku w Pieskowej Skale. Dosłownie 300 metrów dalej Maczuga Herkulesa, którą ostatni raz widziałem w podstawówce:) Niestety trafiłem na jakiś zlot samobójców na motorkach, więc nie mogłem nacieszyć uszy naturą..Później kolejne kilka km aż do Ojcowa i samego zamku. Ten nie zrobił na mnie żadnego wrażenia..Najgorszy z dotychczasowych..nie ma porównania do Piaskowej Skały. Zaliczyłem jeszcze zajebisty obiadek z rożna i powrót tą samą prostą trasą. Po drodze wstąpiłem jeszcze na Sosinę, gdzie miała być moja siostra z narzeczonym. Kolejny piknik, trochę zdjęć i powrót na Podwale. Sen to najlepsze co może mnie teraz spotkać.. Co warte uwagi, 118km to mój osobisty rekord 1 dnia;)











i kilka zdjęć by Kaszka





Dystans92.00 km Czas05:00 Vśrednia18.40 km/h VMAX57.00 km/h
Temp.18.0 °C SprzętSrebrny Orzeł
Pustynia błędów(ska)
Wreszcie pierwszy praktycznie cały wolny dzień..Wyruszyłem z koleżanką ok 08:30 w kierunku Bukowna i rzeki.. Ta Sztoła to świetne miejsce..aż dziw, że ja tam nie pomyślałem o zdjęciach! Krótki piknik i w drogę..Cel:Pustynia błędowska i kompletne wyciszenie:) Po kilkukrotnym studiowaniu mapy, jakoś dotarliśmy do lasów błędowskich..Kolejny piknik i ruszyliśmy konkretnie na samą pustynię..I to był ważny punkt wycieczki:) Zero jazdy..Grubo ponad 4h prowadzenia roweru po ciężkim piachu i konkretnego błądzenia:) Niby ciągle żółtym szlakiem, jednak możliwości zboczenia trasy było tyle, że nawet dzisiaj nie potrafię sobie tego ułożyć w głowie:) A może wcale nie chcieliśmy stamtąd wychodzić..?;] Po konsultacjach z tubylcami zdecydowaliśmy w końcu iść na przestrzał w kierunku jakiejś wieży..Wszystko ok, ale w pewnym momencie przed nami ukazały się 2 wieże po przeciwnych stronach! Nie nie, to nie halucynacje..:) Dobra co mamy do stracenia, idziemy dalej.. Uczucie, jak po wejściu na drzewo i ujrzeniu, że z każdej strony na horyzoncie nie ma zupełnie niczego...Bezcenne!:) Jednak na naszych twarzach o dziwo cały czas malował się uśmiech i porażający spokój :) Z uporem maniaka i po trupach doszliśmy brzegiem Białej Przemszy do jakiejś fabryki (w sumie z 3 razy:), znaleźliśmy wyjście i jak gdyby nigdy nic wyjechaliśmy w Kluczach.. Uczucie, jakbyśmy byli jedynymi ocalałymi bohaterami jakiegoś amerykańskiego horroru:) Nigdy bym nie pomyślał, że tak się ucieszymy na widok asfaltu! Chcieliśmy wyciszenia to mieliśmy...:)
Powrót przez Olkusz i Bukowno. Droga fantastyczna, nie licząc morderczej prostej Bukowskiej..Niezła średnia jednak mi tam wyszła..W domu ok 20.. Ogólnie bardzo udana sobota:)
PS: Oby więcej takich wypadów..a to będzie dobra wiosna;]



Dystans24.00 km Czas01:30 Vśrednia16.00 km/h VMAX35.00 km/h
Temp.13.0 °C SprzętSrebrny Orzeł
Lekko po mieście...
Dzisiaj wreszcie wyszedłem z pracy o normalnej porze i można było trochę pokręcić...Z Podwala, przed Podłęże na Elektrownie i powrót na OST..Później Grunwaldzka i trochę kręcenia po centrum..Powietrze już bardzo przyjemne..Kask Giro rozdziewiczony, może być:) W weekend pojeździmy już gdzieś dalej...

PS:Nawet nie wiedziałem, że przy ścieżce takie wycinki...
Dystans37.00 km Czas01:50 Vśrednia20.18 km/h VMAX50.00 km/h
Temp.13.0 °C SprzętSrebrny Orzeł
Zaczynamy...
Po zimie i marnotrawstwie czasu nad pracą licencjacką oraz innymi pierdołami postanowiłem wreszcie rozpocząć nowy sezon. Na początku oczywiście spędziłem kilka h w domu nad przywróceniem blasku orła.

W dzisiejsze przedpołudnie jednak wszystko już hulało. Pogoda też dopisała, chociaż momentami przez wiatr było zimniej. Wybór padł na sentymentalny odcinek, czyli Podwale->Ciężkowice. Po odwiedzeniu stadniny, pojeździłem jeszcze z 30minut po wiosce:) W planach miałem także Doline Żabnika, jednak w lesie jeszcze mnóstwo wody..
Km w sumie wyszło 37. Co ważne, forma nie była aż tak katastrofalna jak myślałem...

Kilka zdjęć z wypadu.

Klimat już lepszy...jednak kolory jeszcze nie te...


Dla porównania, podobne ujęcie z września...


a tu już kolejne z dzisiaj...



Mój dzisiejszy gość dnia..prawdziwy łysek:)


Tego też wstawię, bo mu obiecałem...


A stadnina? Znowu można było poczuć ten specyficzny klimat, sielankę...


Koniec pierd......Wychodzimy z cienia!

.