Dystans126.00 km Czas07:06 Vśrednia17.75 km/h Podjazdy305 m
SprzętSrebrny Orzeł
Szwajcaria - dzień 11/11
Rano spokojne śniadanie z Panią domu, bo gospodarz już od świtu w pracy. Moim zadaniem było zmielenie kawy, chociaż przecież ja kawy nie pijam!:) Dziękujemy za gościnę i ruszamy dalej. Kolejny cel to Liechtenstein i stolica Vaduz..w sumie nic innego w tym kraju nie ma, tylko stolica;) Za to zapamiętałem ją naprawdę nieźle..bardzo futurystyczne miasto, ciekawe nowoczesne budowle..i zero ludzi:)
Z ciekawości pojechaliśmy na stadion narodowy. Magda zorientowała się, że brama nie została zamknięta i wbiliśmy na obiekt:) Później już droga na północ przez Austrię. Tam kąpiemy się w Jeziorze Bodeńskim, woda już nie alpejska ale jeszcze czysta. Szlakami docieramy do Friedrichshafen. To właśnie z tego miasta mamy mieć pociąg powrotny do Gorlitz. Spokojny turecko-niemiecki kebab na mieście i z racji godziny rozbijamy się za miastem w sadzie jabłoni:) To nieoficjalny koniec wyprawy:) Dobiliśmy do ostatniego miasta. Następnego dnia rano musimy podjąć decyzję czy już wracamy, czy jedziemy w głąb Niemiec czy rozbijamy się nad jeziorem. Jeśli chcielibyśmy wracać w piątek to zapłacimy za niemieckie pociągi jakieś 300E..jeśli w sobotę, 40E:) W mieście trąbią o kolejny mega upalnym dniu.. Decyzja mogła być tylko jedna, zostajemy. Pod marketem spotykamy Polaka, który kieruje nas nas fajne miejsce campingowe. Niestety woda w tym miejscu, nie była porywająca..jednak usadowiliśmy się w cieniu i zostaliśmy tam na cały piątek:) Pociąg powrotny do PL ok 5 rano, więc dużo tego czasu nie było:)
Droga z rana..
Wskazuje drogę na Liechtenstein..
Vaduz, stolica 6.najmniejszego państwa na świecie:)
Stadion Narodowy Liechtensteinu:)
by Kovval
Drewniany most na szlaku..
Już wyjeżdżacie?:(
Jezioro Bodeńskie..
by Kovval
Ostatnie szlify relacji Magdy i mój ostatni snickers:)
Alpy zaliczone! Dziękuję, dobranoc:)
Z ciekawości pojechaliśmy na stadion narodowy. Magda zorientowała się, że brama nie została zamknięta i wbiliśmy na obiekt:) Później już droga na północ przez Austrię. Tam kąpiemy się w Jeziorze Bodeńskim, woda już nie alpejska ale jeszcze czysta. Szlakami docieramy do Friedrichshafen. To właśnie z tego miasta mamy mieć pociąg powrotny do Gorlitz. Spokojny turecko-niemiecki kebab na mieście i z racji godziny rozbijamy się za miastem w sadzie jabłoni:) To nieoficjalny koniec wyprawy:) Dobiliśmy do ostatniego miasta. Następnego dnia rano musimy podjąć decyzję czy już wracamy, czy jedziemy w głąb Niemiec czy rozbijamy się nad jeziorem. Jeśli chcielibyśmy wracać w piątek to zapłacimy za niemieckie pociągi jakieś 300E..jeśli w sobotę, 40E:) W mieście trąbią o kolejny mega upalnym dniu.. Decyzja mogła być tylko jedna, zostajemy. Pod marketem spotykamy Polaka, który kieruje nas nas fajne miejsce campingowe. Niestety woda w tym miejscu, nie była porywająca..jednak usadowiliśmy się w cieniu i zostaliśmy tam na cały piątek:) Pociąg powrotny do PL ok 5 rano, więc dużo tego czasu nie było:)
Droga z rana..
Wskazuje drogę na Liechtenstein..
Vaduz, stolica 6.najmniejszego państwa na świecie:)
Stadion Narodowy Liechtensteinu:)
by Kovval
Drewniany most na szlaku..
Już wyjeżdżacie?:(
Jezioro Bodeńskie..
by Kovval
Ostatnie szlify relacji Magdy i mój ostatni snickers:)
Alpy zaliczone! Dziękuję, dobranoc:)
Komentarze
Wyprawa kozak
Mam miłe wspomnienia ze Szwajcarii,bardzo przyjazny kraj:)