Dystans90.00 km Czas05:56 Vśrednia15.17 km/h Podjazdy1309 m
SprzętSrebrny Orzeł
Szwajcaria - dzień 9
Rano długo nie zwlekaliśmy i ruszyliśmy przed siebie. Standardowo, zakupy w pierwszym lepszym mieście w najtańszym z marketów COOP i śniadanie na rynku we Flums:) Następnie czekała nas kolejna krajobrazowa trasa szlakami do samego Chur. W Bad Ragaz spotykamy piłkarzy niemieckiego Wolfsburga, którzy są tam na zgrupowaniu. Co ciekawe, w przeszłości bywała tam nasza reprezentacja, jak i Angole czy Włosi:) W Chur zasięgamy informacji turystycznej, czy na pewno rowerami przejedziemy przez zbliżające się górskie tunele. Zaznaczę bowiem, że kolejny raz robimy pętle i wjeżdżamy ponownie w Alpy:) Niestety nikt jednoznacznie tego nie nakreślił:) Co tam..Mamy kilka dni zapasu, jedziemy w kanton Graubunden czyli..krainę gryzoni:) Tuż za Chur prawdziwa masakra. Kolejny raz zaskoczona podświadomość, bo nagle z podziemi wyskoczył prawie 18km niezły podjazd. Wymęczyłem się na nim 3x bardziej niż na sławetną Furkę:) Ale teraz..pojechałbym tam drugi raz;) Chcieliśmy znowu Alp, to mamy:) Później oczywiście standardowy zjazd serpentynami i rozbijamy się na szybko dość późno przy drodze za małym laskiem przy polu paintballowym:)
Z cyklu 'widok z namiotu'. To coś obudziło mnie w nocy niezliczoną ilość razy. Mieli tam chyba 3 rodzaje dzwonów i dawali o sobie znać co 30minut:)
Szlak z samego rana..
Kovval cały dzień miał mocno do myślenia..:)
Taki sobie szlak..:)
Źródełka, które całe 2 tyg ratowały nam życie..
Z cyklu 'widok z namiotu'. To coś obudziło mnie w nocy niezliczoną ilość razy. Mieli tam chyba 3 rodzaje dzwonów i dawali o sobie znać co 30minut:)
Szlak z samego rana..
Kovval cały dzień miał mocno do myślenia..:)
Taki sobie szlak..:)
Źródełka, które całe 2 tyg ratowały nam życie..
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.