Dystans73.00 km Czas05:00 Vśrednia14.60 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Dzień 8 / BalatonMadi (H) - Valence (H)
Rano korzystamy z kolejnej ciepłej kąpieli i żegnamy się z Balatonem. Dzień wstawał niestety bardzo powoli, więc wszystko wyglądało jak jedno wielkie rozlane mleko...
Tylko nasze flagi nadawały kolorytu;)
Kierowaliśmy się na Szekesfehervar, droga jak i całe Węgry..nudna;)
Na jednej ze stacji posmakowaliśmy jakiegoś dziwactwa, niby to hot-dog a w słodkiej bułce;)
Szekescoś tam coś tam udało się skutecznie ominąć, jednak znowu mieliśmy kiepski czas i musieliśmy rozglądać się za noclegiem. Kolejny raz szukaliśmy na mapie jakiejś wody;) Dość blisko znajdowało się jezioro Valence. Pod sklepem zaciekawiliśmy jakiegoś miejscowego, który wskazał nam miejscówkę na nocleg na polu namiotowym (oczywiście mówił po angielsku:)
Udało się dojechać jeszcze przed zmrokiem..
Na miejscu jakaś kolonia węgierskich nastolatków..śpiewali, gwizdali, darli się do samego rana..my przy namiocie na ognisku też co nieco na nich śpiewaliśmy..ale koniec końców, nikt nikogo nie zrozumiał:D
Tylko nasze flagi nadawały kolorytu;)
Kierowaliśmy się na Szekesfehervar, droga jak i całe Węgry..nudna;)
Na jednej ze stacji posmakowaliśmy jakiegoś dziwactwa, niby to hot-dog a w słodkiej bułce;)
Szekescoś tam coś tam udało się skutecznie ominąć, jednak znowu mieliśmy kiepski czas i musieliśmy rozglądać się za noclegiem. Kolejny raz szukaliśmy na mapie jakiejś wody;) Dość blisko znajdowało się jezioro Valence. Pod sklepem zaciekawiliśmy jakiegoś miejscowego, który wskazał nam miejscówkę na nocleg na polu namiotowym (oczywiście mówił po angielsku:)
Udało się dojechać jeszcze przed zmrokiem..
Na miejscu jakaś kolonia węgierskich nastolatków..śpiewali, gwizdali, darli się do samego rana..my przy namiocie na ognisku też co nieco na nich śpiewaliśmy..ale koniec końców, nikt nikogo nie zrozumiał:D
Komentarze