Dystans80.00 km Czas05:00 Vśrednia16.00 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Dzień 7 / Ravazd (H) - BalatonMadi (H)
Węgry są płaskie? Nigdy już tak nie powiem..
Ten dzień dał nam mocno w kość;) Początek drogi do Veszprem okazał się niespodziewaną męką;) Tym bardziej dziwne, bo pierwszy raz od kilku dni słońce ukrywało się za chmurami.
Warto podkreślić, że cały dzień jechaliśmy na zakazie;)
Na którymś ze szczytów podjazdu nieopodal zamku zatrzymaliśmy się w barze na kilka kolejek i wreszcie podładowałem aparat. Właściciel knajpy tak się nudził, że polał nam na spróbowanie zajebistej śliwowicy;) Od razu cieplej..
Przed Veszprem mało brakowało, a trafiłby nas czerwony golf;)
Gościu chciał wyprzedzić na trzeciego, jednak wystraszył się nadjeżdżającej ciężarówki, nagle zjechał w prawo ale się nie zmieścił i wpakował się w tyłek jakiegoś Vana. Wszystko to działo się na oczach chłopaków a jakieś 10metrów za moimi plecami;)
Jako, że akurat na miejscu wypadku znalazł się jakiś policjant szybko pomknęliśmy dalej:)
Zaczęło się wypłaszczać..
W Veszprem nasza mapa nie zgadzała się z rzeczywistością, więc podpytaliśmy o drogę w rowerowym. Właściciel nie wiedział jak wytłumaczyć..więc posłał w bój jakąś panią, która miała nas wywieźć w dobrą stronę;))
Przewodnik;)
Nad Balaton docieramy wieczorem..niestety wraz z nami pojawił się dość porywisty wiatr..
Woda w Balatonie zgodna z oczekiwaniami..naprawdę fatalna. Mętna jak Sosina w najgorszych czasach. Do tego same prywatne pozamykane na kłódki plaże a na dziko nawet kaczka by się zniechęciła. Na nocleg wybieramy więc pole namiotowe, gdzie za kilka euro możemy wziąć pierwszy gorący prysznic;)
Ten dzień dał nam mocno w kość;) Początek drogi do Veszprem okazał się niespodziewaną męką;) Tym bardziej dziwne, bo pierwszy raz od kilku dni słońce ukrywało się za chmurami.
Warto podkreślić, że cały dzień jechaliśmy na zakazie;)
Na którymś ze szczytów podjazdu nieopodal zamku zatrzymaliśmy się w barze na kilka kolejek i wreszcie podładowałem aparat. Właściciel knajpy tak się nudził, że polał nam na spróbowanie zajebistej śliwowicy;) Od razu cieplej..
Przed Veszprem mało brakowało, a trafiłby nas czerwony golf;)
Gościu chciał wyprzedzić na trzeciego, jednak wystraszył się nadjeżdżającej ciężarówki, nagle zjechał w prawo ale się nie zmieścił i wpakował się w tyłek jakiegoś Vana. Wszystko to działo się na oczach chłopaków a jakieś 10metrów za moimi plecami;)
Jako, że akurat na miejscu wypadku znalazł się jakiś policjant szybko pomknęliśmy dalej:)
Zaczęło się wypłaszczać..
W Veszprem nasza mapa nie zgadzała się z rzeczywistością, więc podpytaliśmy o drogę w rowerowym. Właściciel nie wiedział jak wytłumaczyć..więc posłał w bój jakąś panią, która miała nas wywieźć w dobrą stronę;))
Przewodnik;)
Nad Balaton docieramy wieczorem..niestety wraz z nami pojawił się dość porywisty wiatr..
Woda w Balatonie zgodna z oczekiwaniami..naprawdę fatalna. Mętna jak Sosina w najgorszych czasach. Do tego same prywatne pozamykane na kłódki plaże a na dziko nawet kaczka by się zniechęciła. Na nocleg wybieramy więc pole namiotowe, gdzie za kilka euro możemy wziąć pierwszy gorący prysznic;)
Komentarze
Pamiętam tekst kierowcy z którym jechałem do Włoch, przez Węgry: " Węgry to tak jakby ktoś wziął i nasrał na mapę Europy"
Moze kolejnym razem wybierzcie drogi polne :))