Dystans251.00 km Czas13:37 Vśrednia18.43 km/h
SprzętFocus Uczestnicy
Łysa Góra, walka z naturą i nowy rekord!
Kategoria 5) >200 km
Ruszamy po północy w nocy z piątku na sobotę z Januszem i Kovalem w stronę Kielc. Nocna jazda poszła fenomenalnie, puste drogi i kapitalne stany nawierzchni na granicy województwa świętokrzyskiego spowodowały że sypaliśmy naprawdę nieźle.
Śniadanie jemy na 140km po godz. 10 w Pińczowie. Udało się namówić panienkę z baru na poranne danie dnia w postaci rosołu i fileta z kuraka:) Najlepsze, że nikt jeszcze nie odczuwał żadnego zmęczenia czy to jazdą czy brakiem snu.
Niestety to i tak nie miało znaczenia. Po Pińczowie gdy wyjechaliśmy z zabudowań spotkała nas istna ściana. Takiego wiatru na trwarz nie miałem nigdy. Na zjazdach, gdzie spokojnie szosa sama jechałaby 50 km/h bez kręcenia, ledwo dało się wycisnąć 15 i to z mega wielkim trudem. Rowery zatrzymywały się w miejscu, już nie mówię o bocznych podmuchach. Męczyliśmy się tak grubo ponad 2h a przejechaliśmy w tym czasie 18km! Jakby tego było mało..zaczął padać deszcz :) Deszcz, który nie opuścił nas do końca tego dnia:)
Nie mieliśmy wyjścia, zdecydowaliśmy się że przynajmniej 1 cel na dziś - Łysą Górę musimy zaliczyć. Kompletnie w 100% wymoczeni jechaliśmy jeszcze kilka godzin, zero przyjemności z jazdy..tylko każdy przeklinał pod nosem na ten jeb... wiatr. Było mi obojętne czy pod nosem mam smarki czy to woda wylewająca się spod kasku. W końcu docieramy na Łysą Górę, szybkie zdjęcia w deszczu i zjeżdżamy 30km do Kielc. Tym samym rezygnujemy z planów podbicia Opatowa i Sandomierza (w planach bicie rekordu ok 450km). Jednak wyszło, że to była jedyna rozsądna decyzja. W sumie pół dnia musieliśmy jechać kompletnie przemoczeni i wyziębieni przez wiatr. W Kielcach znajdujemy miejsce na dworcu przy grzejnikach, gdzie suszymy wszystko co się da i o 7 rano uciekamy pociągiem na Śląsk. Nowy rekord 251km zaliczony, jednak nie mogę się pogodzić że gdyby nie aura to byłaby 4 z przodu. Tym bardziej szkoda, bo noga podawała jak nigdy. No cóż, trzeba to będzie wykorzystać jeszcze tej wiosny..

Kapitalne trasy mają w kieleckim..o dziwo, cały dzień minęliśmy tylko 1 szosowca..



Obiad na śniadanie..


Tylko deszcz, szkoda że nie możemy pokazać tego wiatru ;)



W końcu podjazd na Łysą Górę..



Focus po mękach na wodzie..nocka na krzesełku obok niego..


Powrót..

Komentarze

funio
06:33 środa, 23 kwietnia 2014
Ja wiem że tempo był wycieczkowe,ale bez przesady z tą średnią:)-pchaliście te rowery?;)
piofci
18:45 wtorek, 22 kwietnia 2014
Teraz juz wiem o czym mowa..myslalem, ze bede mial dosc szoski..ale teraz to sie tylko spotegowalo i czuc niedosyt..tylko czekac na kolejne wolne:)
gustav
18:06 wtorek, 22 kwietnia 2014
mając już pół tysiąca w swoim CV, to wszędzie chodzisz 2x większy/szerszy :P
majorus
18:05 wtorek, 22 kwietnia 2014
Szkoda, że pogoda nie dopisała. Następnym razem jadę z Wami :)
gustav
17:55 wtorek, 22 kwietnia 2014
zastanów się poważnie z tym dystansem ponad 400km, bo potem jak wciągnie, to nie będzie odwrotu; wiem, co gadam.

^^
tlenek
21:30 poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Ambitne plany z 450 :) Szkoda, choć 250 wcale złym wynikiem nie jest :) Samemu mi się marzy przekroczenie tej granicy :)
Pozdro :)
Kaszka
18:23 poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Fajna traska, idealna na rower. Nastepnym razem odwiedzcie Krzyztopor :)
koval
17:00 poniedziałek, 21 kwietnia 2014
ahh te krzesełka :P do teraz mi skrzypi w uszach :P
mdudi
07:23 poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Gratulacje, szkoda, że Was pogoda powstrzymała przed 450.
piofci
02:21 poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Dobra, sam chciales napinatorze:) Janusz sie zaczail za plecami i kilka metrow przed koncem wyprzedzil a wiec ogral mnie na 1 z kilkudziesieciu podjazdow tego dnia:))
Janusz507
16:17 niedziela, 20 kwietnia 2014
Delikatnie napisane :) Zapomniałeś dodać, że Cię ograłem na podjeżdzie pod Święty Krzyż :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa emwog
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]