Dystans93.00 km Czas06:00 Vśrednia15.50 km/h
SprzętSrebrny Orzeł
Dzień I ( Jaworzno - Klimkówka )
Wyprawę czas zacząć! Za cel miałem wyznaczone tylko początkowe jezioro. Całą resztę miałem wymyślać na bieżąco z mapami i przewodnikami w ręce;) Zamierzałem całkowicie się wymęczyć a przy okazji duchowo wypocząć:)
Z samego rana kilka km do Szczakowej na pociąg do Tarnowa. Spóźniony tylko o 35min;) W rowerowym rozwalona grupka 8 wczasowiczów znad morza, ale przynajmniej rower udało mi się zawiesić. Aż do samego Brzeska nie usiadłem, więc 3h na nogach..Wysiadka w Tarnowie i tam rundka 1,5h po mieście, rynku itd..odświeżenie miasta po przygodach sprzed kilku lat;) Dalej już miałem cisnąć aż do celu, czyli wsi Klimkówka. Nie spodziewałem się, że już wtedy górki dadzą mi tak popalić;) Upał, do tego obciążenie i już wiedziałem, że to będzie dobry urlop;) Wzniesienia były niesamowite..zapakowany po uszy, po 3,5h snu walczyłem na siodle jakieś pierwsze 3,5h.. Co warte uwagi.. W pewnym momencie na 20minut złapał mnie deszcz. Były to ostatnie krople, jakie na mnie spadły przez następny tydzień!:) Ostatnie 2h przy górkach już na nogach.. Po drodze mnóstwo remontów nawierzchni i objazdów. Warto jednak było walczyć ze sobą.. Jezioro okazało się niesamowite.. Na pole namiotowe dotarłem przed 19..właścicieli już nie było, jednak oczywiście się rozbiłem. To był kolejny test, bo rozbijałem się pierwszy raz w życiu. Z mini instrukcją kwadrans to dobry czas. Rower schowałem do środka, bo nie zdążyłem rozpoznać terenów i obyczajów.. Następnie zimny prysznic z lodowatą wodą..po całym dniu upałów i kurzu z drogi, dziękowałem i za to;) Już po zmroku czas przetestować palnik i kartusz..pierwsza ugotowana potrawa oczywiście smakowała wyjątkowo..po takim dniu pozostał tylko sen;)
w oczekiwaniu na pociąg..oraz wstające słońce
tarnowski rynek
droga cały czas mniej więcej wyglądała tak..
najczęściej spotykany pojazd podczas tego wyjazdu..
pierwszy przystanek..
zdjęcie wykonane po 30minutowym pchaniu roweru;)
góry coraz większe..
mój cel..
wreszcie w domu;)
Z samego rana kilka km do Szczakowej na pociąg do Tarnowa. Spóźniony tylko o 35min;) W rowerowym rozwalona grupka 8 wczasowiczów znad morza, ale przynajmniej rower udało mi się zawiesić. Aż do samego Brzeska nie usiadłem, więc 3h na nogach..Wysiadka w Tarnowie i tam rundka 1,5h po mieście, rynku itd..odświeżenie miasta po przygodach sprzed kilku lat;) Dalej już miałem cisnąć aż do celu, czyli wsi Klimkówka. Nie spodziewałem się, że już wtedy górki dadzą mi tak popalić;) Upał, do tego obciążenie i już wiedziałem, że to będzie dobry urlop;) Wzniesienia były niesamowite..zapakowany po uszy, po 3,5h snu walczyłem na siodle jakieś pierwsze 3,5h.. Co warte uwagi.. W pewnym momencie na 20minut złapał mnie deszcz. Były to ostatnie krople, jakie na mnie spadły przez następny tydzień!:) Ostatnie 2h przy górkach już na nogach.. Po drodze mnóstwo remontów nawierzchni i objazdów. Warto jednak było walczyć ze sobą.. Jezioro okazało się niesamowite.. Na pole namiotowe dotarłem przed 19..właścicieli już nie było, jednak oczywiście się rozbiłem. To był kolejny test, bo rozbijałem się pierwszy raz w życiu. Z mini instrukcją kwadrans to dobry czas. Rower schowałem do środka, bo nie zdążyłem rozpoznać terenów i obyczajów.. Następnie zimny prysznic z lodowatą wodą..po całym dniu upałów i kurzu z drogi, dziękowałem i za to;) Już po zmroku czas przetestować palnik i kartusz..pierwsza ugotowana potrawa oczywiście smakowała wyjątkowo..po takim dniu pozostał tylko sen;)
w oczekiwaniu na pociąg..oraz wstające słońce
tarnowski rynek
droga cały czas mniej więcej wyglądała tak..
najczęściej spotykany pojazd podczas tego wyjazdu..
pierwszy przystanek..
zdjęcie wykonane po 30minutowym pchaniu roweru;)
góry coraz większe..
mój cel..
wreszcie w domu;)
Komentarze